Potterwarta
piątek, 20 września 2013
Wiadomość!
To jest mój ostatni post na tym Blogu, ponieważ zaczynam prowadzenie innego. Przepraszam jeżeli zawiodłam moich czytelników, ale nie zakończyłam pisać na zawsze, teraz prowadzę zupełnie innego Bloga z przyjaciółką: http://hogwart-oczami-przyjazni.blogspot.com/ Mam nadzieję, że na niego będziecie wchodzić tak często jak na tego, pozdrawiam! :)
niedziela, 8 września 2013
III
Przepraszam, że tak długo nie dawałam nowego rozdziału, ale dopiero dzisiaj moja najlepsza przyjaciółka podsunęła mi wenę, dziękuję Gosiu.
--------------------
- Jest nowe ogłoszenie na naszej tablicy! - krzyczał w salonie Gryfonów jeden z pierwszoroczniaków, po czym zaczął czytać:
--------------------
- Jest nowe ogłoszenie na naszej tablicy! - krzyczał w salonie Gryfonów jeden z pierwszoroczniaków, po czym zaczął czytać:
Drodzy uczniowie!
W przyszły weekend odbędzie się pierwszy wypad do Hogsmeade dla uczniów klas trzecich! Jeżeli wasze wyniki będą wystarczająco zadowalające, prosimy w sobotę o godzinie 10:00 wstawić się pod Wielką Salą, tam odbędzie się przeszukiwanie przez pana woźnego Filch'a, po czym udamy się na czterogodzinny wypad do Hogsmeade.
Opiekunka, Minerwa McGonagall
Opiekunka, Minerwa McGonagall
- Nie mogę się doczekać! - skończył czytać i krzyczał podniecony.
- Chyba nie zrozumiałeś? "Dla uczniów klas trzecich", jeszcze dwa lata przed Tobą młody - zaśmiał się James. Pierwszoroczniak odszedł ze spuszczoną głową.
- Fajnie, idziemy razem czy któryś z nas - tu spojrzał wymownie na James'a - ma już plany ta ten dzień?
- Wiecie jaki mam zamiar i mam nadzieję, że mnie w tym wesprzecie? - zapytał krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Jasne, będziesz musiał wziąć parę lekcji - odpowiedział najwyraźniej dumny z siebie Syriusz.
- Myślałem o radzie mądrzejszego od...no...Ciebie... -zakpił James.
- Jak chcesz, ale przypominam, że to JA miałem aż 7 dziewczyn na drugim roku - rzekł obrażony Syriusz.
- Tak, bo brałeś je na łaskę - odrzekł zniecierpliwiony James.
- Po co się kłócić? Wszyscy Ci pomożemy - wtrącił się Remus. - Po pierwsze musisz nie flirtować z innymi dziewczynami, jeżeli tak naprawdę zależy Ci na Lily.
- Dobra, rozumiem, ale nie moja wina, że mam to coś - wyprostował się dumnie James.
- Nie udawaj takiego twardziela co przed chwilą zrobiłeś - zganił go Remus.
- I nie mów do niej po nazwisku... tak będzie l-lepiej - wtrącił Peter.
- Słuszna uwaga, gratuluję Glizduś - powiedział Syriusz klepiąc go po plecach.
- Dobra rozumiem mniej więcej - odpowiedział ocierając się po głowie.
- Teraz masz szansę zadziałać - wskazał na wejście do dormitorium przez, które przechodziła Lily.
- Hej E...Lily! - zająknął się James.
- Przepraszam, to do mnie było? - zapytała z niedobieżeniem Lily, widząc zbliżającego się James'a.
- Tak, masz ochotę dziś po lekcjach się ze mną przejść? - zapytał dziarsko podpierając się ściany. Remus, który stał tuż za nim walnął go w łokcia i od razu stanął prosto.
- Dobrze się czujesz? - zapytała widząc jak James wykrzywił minę w powodu bólu łokcia.
- Tak wspaniale - skłamał James. - Pierwszy raz nie jesteś taka cięta -zdumiał się James.
- Bo po raz pierwszy z rana nie flirtujesz z dziewczynami - rozejrzała się po dormitorium.
- Taaak... Teraz nie mam na to czasu - powiedział zadowolony z siebie. - To pójdziesz ze mną na szkolne błonia po lekcjach?
- Nie! - i odeszła stanowczo. James odwrócił się do Remusa.
- Co takiego źle powiedziałem?! - zapytał zdenerwowany.
- Nie wiem, może nie jest na to gotowa?
James odszedł wściekły na Remusa, na siebie i na cały świat. "Co takiego zrobiłem źle?" pytał sam siebie w myślach "Może za bardzo pewnym głosem mówiłem?". Włożył ręce do kieszeni i zamiast na śniadanie poszedł na szkolne błonia gdzie miała się odbyć lekcja Opieki nad Magicznymi Stworzeniami. Usiadł przy brzegu jeziora i schował twarz w rękach. Zastanawiał się nad samym sobą, co takiego zrobił źle? Przez te 4 lata w Hogwarcie próbował zwrócić na siebie uwagę Lily Evans, ze zapomniał jak ją traktuje. Miał tylko nadzieję, że da się to jakoś odkręcić. Podszedł do jeziora i przepłukał twarz. "Muszę się zmienić", to była jego ostatnia myśl, wstał i czekał na przyjście profesor Grubbly-Plank. Profesorka ONMS-u się pojawiła, a za nią grupka uczniów. Wszyscy stanęli w szeregu i czekali na rozpoczęcie lekcji.
- Pssst! - James próbował zwrócić uwagę Lily. - Ej! - szeptał coraz głośniej. Lily lekko ruszyła głową. Przepchał się przez uczniów i stał tuż obok niej.
- Czemu nie pójdziesz ze mną do Hogsmeade, co Ci szkodzi Ev...Lily? - szepnął jej do ucha.
- Bo nie. Jest lekcja, lepiej słuchaj - skarciła go Lily. James nie chciał kłótni więc przez całą lekcję słuchał co mówi pani profesor. Gdy dzwonek oznajmił iż uczniowie mają przerwę James nie dawał spokoju Lily.
- Powiedz mi dlaczego?! Zmieniłem się bardziej niż myślisz! - krzyczał poirytowany James.
- Idę z Severusem i nie zmienisz tego choćby całe Twoje życie od tego zależało i przestań się kłócić, bo żyły Ci wyjdą - krzyknęła raz i stanowczo Lily, a zaraz po tym odeszła.
- Chyba nie zrozumiałeś? "Dla uczniów klas trzecich", jeszcze dwa lata przed Tobą młody - zaśmiał się James. Pierwszoroczniak odszedł ze spuszczoną głową.
- Fajnie, idziemy razem czy któryś z nas - tu spojrzał wymownie na James'a - ma już plany ta ten dzień?
- Wiecie jaki mam zamiar i mam nadzieję, że mnie w tym wesprzecie? - zapytał krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Jasne, będziesz musiał wziąć parę lekcji - odpowiedział najwyraźniej dumny z siebie Syriusz.
- Myślałem o radzie mądrzejszego od...no...Ciebie... -zakpił James.
- Jak chcesz, ale przypominam, że to JA miałem aż 7 dziewczyn na drugim roku - rzekł obrażony Syriusz.
- Tak, bo brałeś je na łaskę - odrzekł zniecierpliwiony James.
- Po co się kłócić? Wszyscy Ci pomożemy - wtrącił się Remus. - Po pierwsze musisz nie flirtować z innymi dziewczynami, jeżeli tak naprawdę zależy Ci na Lily.
- Dobra, rozumiem, ale nie moja wina, że mam to coś - wyprostował się dumnie James.
- Nie udawaj takiego twardziela co przed chwilą zrobiłeś - zganił go Remus.
- I nie mów do niej po nazwisku... tak będzie l-lepiej - wtrącił Peter.
- Słuszna uwaga, gratuluję Glizduś - powiedział Syriusz klepiąc go po plecach.
- Dobra rozumiem mniej więcej - odpowiedział ocierając się po głowie.
- Teraz masz szansę zadziałać - wskazał na wejście do dormitorium przez, które przechodziła Lily.
- Hej E...Lily! - zająknął się James.
- Przepraszam, to do mnie było? - zapytała z niedobieżeniem Lily, widząc zbliżającego się James'a.
- Tak, masz ochotę dziś po lekcjach się ze mną przejść? - zapytał dziarsko podpierając się ściany. Remus, który stał tuż za nim walnął go w łokcia i od razu stanął prosto.
- Dobrze się czujesz? - zapytała widząc jak James wykrzywił minę w powodu bólu łokcia.
- Tak wspaniale - skłamał James. - Pierwszy raz nie jesteś taka cięta -zdumiał się James.
- Bo po raz pierwszy z rana nie flirtujesz z dziewczynami - rozejrzała się po dormitorium.
- Taaak... Teraz nie mam na to czasu - powiedział zadowolony z siebie. - To pójdziesz ze mną na szkolne błonia po lekcjach?
- Nie! - i odeszła stanowczo. James odwrócił się do Remusa.
- Co takiego źle powiedziałem?! - zapytał zdenerwowany.
- Nie wiem, może nie jest na to gotowa?
James odszedł wściekły na Remusa, na siebie i na cały świat. "Co takiego zrobiłem źle?" pytał sam siebie w myślach "Może za bardzo pewnym głosem mówiłem?". Włożył ręce do kieszeni i zamiast na śniadanie poszedł na szkolne błonia gdzie miała się odbyć lekcja Opieki nad Magicznymi Stworzeniami. Usiadł przy brzegu jeziora i schował twarz w rękach. Zastanawiał się nad samym sobą, co takiego zrobił źle? Przez te 4 lata w Hogwarcie próbował zwrócić na siebie uwagę Lily Evans, ze zapomniał jak ją traktuje. Miał tylko nadzieję, że da się to jakoś odkręcić. Podszedł do jeziora i przepłukał twarz. "Muszę się zmienić", to była jego ostatnia myśl, wstał i czekał na przyjście profesor Grubbly-Plank. Profesorka ONMS-u się pojawiła, a za nią grupka uczniów. Wszyscy stanęli w szeregu i czekali na rozpoczęcie lekcji.
- Pssst! - James próbował zwrócić uwagę Lily. - Ej! - szeptał coraz głośniej. Lily lekko ruszyła głową. Przepchał się przez uczniów i stał tuż obok niej.
- Czemu nie pójdziesz ze mną do Hogsmeade, co Ci szkodzi Ev...Lily? - szepnął jej do ucha.
- Bo nie. Jest lekcja, lepiej słuchaj - skarciła go Lily. James nie chciał kłótni więc przez całą lekcję słuchał co mówi pani profesor. Gdy dzwonek oznajmił iż uczniowie mają przerwę James nie dawał spokoju Lily.
- Powiedz mi dlaczego?! Zmieniłem się bardziej niż myślisz! - krzyczał poirytowany James.
- Idę z Severusem i nie zmienisz tego choćby całe Twoje życie od tego zależało i przestań się kłócić, bo żyły Ci wyjdą - krzyknęła raz i stanowczo Lily, a zaraz po tym odeszła.
* * *
James był wściekły, miał ochotę się na kimś wyżyć i za swój cel wybrał Severusa Snape'a. Gdy lekcje się skończyły czekał tylko jak pokaże się na szkolnych błoniach. Stał samotnie pod dębem opierając się na jednej nodze. Severus pojawił się z Lily, więc Rogacz musiał czekać, aż Lily od niego odejdzie. Niedoczekanie. James poprosił kilka Gryfonek, żeby zajęły czymś Lily, gdy Lily odeszła od Severusa, James wszedł do akcji.
- Wycierus, czego się pchasz do Evans? - zapytał z wściekłością w głosie.
- Opowiadała mi o Tobie, jaki jesteś zarozumiały i, że odrzuciła Twoje zaproszenie - zakpił Snape. James wyciągnął różdżkę i skierował ją w jego gardło.
- Levicorpus! - po powiedzeniu zaklęcia w jego stronę już szła Lily, rozwścieczona i wystraszona.
- Zostaw go... - rzekła spokojnie próbując dosięgnąć różdżki.
- Evans odsuń się - powiedział groźnie James. - Zaraz będzie finał... - te słowa raczej wyszeptał.
- Niczego nie będzie! Opuść różdżkę TERAZ! - krzyczała poirytowana Lily. Severus szarpał się i grzebał w szacie poszukując swojej różdżki.
- Expe... - James nie dokończył, ponieważ Snape już wypowiedział to samo zaklęcie. Różdżka wypadła mu z dłoni, a Severus spadł. Strzepał z szaty trawę i skierował różdżkę w serce James'a.
- Severusie bądź rozsądny i schowaj różdżkę - poprosiła łagodnie Lily, a po wypowiedzeniu ostatniego słowa James rzucił się na Snape'a i zwalił go na podłogę. Severusowi różdżka wypadła z ręki.
- USPOKÓJCIE SIĘ! POTTER ZŁAŹ Z NIEGO! - wrzeszczała Lily ciągnąc James'a za szatę. To zdarzenie nie trwało długo, ponieważ na szkolne błonia wszedł Albus Dumbledore.
- Proszę się rozejść, pan Potter do mnie - powiedział łagodnie i skierował się ku drzwiom do zamku. James wstał, wziął różdżkę i torbę, rzucił Snape'owi groźne spojrzenie i pobiegł na profesorem. Przez całą drogę do gabinetu profesora Dumbledore'a, nie odezwał się słowem, nawet, żeby przeprosić. Gdy weszli do gabinetu pierwszy odezwał się Dumbledore.
- Proszę usiądź James, dropsa? - zapytał uprzejmie.
- Nie dziękuję - odmówił zdziwiony James.
- Jak mija Ci dzisiejszy dzień? - zapytał wesoły Dumbledore.
- Nie zamierza pan odjąć punktów, dać szlaban albo choćby mnie skarcić? - odpowiedział pytaniem niegrzecznie James.
- Wycierus, czego się pchasz do Evans? - zapytał z wściekłością w głosie.
- Opowiadała mi o Tobie, jaki jesteś zarozumiały i, że odrzuciła Twoje zaproszenie - zakpił Snape. James wyciągnął różdżkę i skierował ją w jego gardło.
- Levicorpus! - po powiedzeniu zaklęcia w jego stronę już szła Lily, rozwścieczona i wystraszona.
- Zostaw go... - rzekła spokojnie próbując dosięgnąć różdżki.
- Evans odsuń się - powiedział groźnie James. - Zaraz będzie finał... - te słowa raczej wyszeptał.
- Niczego nie będzie! Opuść różdżkę TERAZ! - krzyczała poirytowana Lily. Severus szarpał się i grzebał w szacie poszukując swojej różdżki.
- Expe... - James nie dokończył, ponieważ Snape już wypowiedział to samo zaklęcie. Różdżka wypadła mu z dłoni, a Severus spadł. Strzepał z szaty trawę i skierował różdżkę w serce James'a.
- Severusie bądź rozsądny i schowaj różdżkę - poprosiła łagodnie Lily, a po wypowiedzeniu ostatniego słowa James rzucił się na Snape'a i zwalił go na podłogę. Severusowi różdżka wypadła z ręki.
- USPOKÓJCIE SIĘ! POTTER ZŁAŹ Z NIEGO! - wrzeszczała Lily ciągnąc James'a za szatę. To zdarzenie nie trwało długo, ponieważ na szkolne błonia wszedł Albus Dumbledore.
- Proszę się rozejść, pan Potter do mnie - powiedział łagodnie i skierował się ku drzwiom do zamku. James wstał, wziął różdżkę i torbę, rzucił Snape'owi groźne spojrzenie i pobiegł na profesorem. Przez całą drogę do gabinetu profesora Dumbledore'a, nie odezwał się słowem, nawet, żeby przeprosić. Gdy weszli do gabinetu pierwszy odezwał się Dumbledore.
- Proszę usiądź James, dropsa? - zapytał uprzejmie.
- Nie dziękuję - odmówił zdziwiony James.
- Jak mija Ci dzisiejszy dzień? - zapytał wesoły Dumbledore.
- Nie zamierza pan odjąć punktów, dać szlaban albo choćby mnie skarcić? - odpowiedział pytaniem niegrzecznie James.
- Och, bez szlabanu się nie obejdzie, ale po co zaraz odejmować punkty - zapytał.
- Sam nie wiem - odpowiedział znudzony James i oparł się o łokieć. Rozmawiali tak dobre pół godziny, James'owi się to nawet spodobało, powiedział wszystkie swoje problemy, a profesor pomógł mu je rozwiązać i doradzić. Na sam koniec dał mu szlaban. Przychodzenie po lekcjach do jego gabinetu. James był nawet szczęśliwy z takiego szlabanu, jeżeli mają rozmawiać tylko o nim to nie miał nic przeciwko. Gdy wrócił do pokoju wspólnego był już wieczór. Opuścił kolację, ale w sumie nie czuł się głodny.
- Rogaczu gdzie się zgubiłeś? - zapytał wesoły Syriusz. James rzucił mu znudzone spojrzenie.
- Co dostałeś? Jak patrzyłem, to mamy tyle samo punktów - zapytał Remus.
- Mam przychodzić do niego po lekcjach, nie jest tak źle - odpowiedział James.
- Chcesz spisać zadania domowe? Sporo tego mamy - zaproponował Peter.
- Dzięki Glizdogonie - odrzekł James i wziął jego pergamin z zadaniami domowymi.
--------------------
Wiem, że krótkie, ale brak mi pomysłów... Dziękuję za to, że przeczytałeś/aś, pozdrawiam ;)
- Sam nie wiem - odpowiedział znudzony James i oparł się o łokieć. Rozmawiali tak dobre pół godziny, James'owi się to nawet spodobało, powiedział wszystkie swoje problemy, a profesor pomógł mu je rozwiązać i doradzić. Na sam koniec dał mu szlaban. Przychodzenie po lekcjach do jego gabinetu. James był nawet szczęśliwy z takiego szlabanu, jeżeli mają rozmawiać tylko o nim to nie miał nic przeciwko. Gdy wrócił do pokoju wspólnego był już wieczór. Opuścił kolację, ale w sumie nie czuł się głodny.
- Rogaczu gdzie się zgubiłeś? - zapytał wesoły Syriusz. James rzucił mu znudzone spojrzenie.
- Co dostałeś? Jak patrzyłem, to mamy tyle samo punktów - zapytał Remus.
- Mam przychodzić do niego po lekcjach, nie jest tak źle - odpowiedział James.
- Chcesz spisać zadania domowe? Sporo tego mamy - zaproponował Peter.
- Dzięki Glizdogonie - odrzekł James i wziął jego pergamin z zadaniami domowymi.
--------------------
Wiem, że krótkie, ale brak mi pomysłów... Dziękuję za to, że przeczytałeś/aś, pozdrawiam ;)
-Huncwot.
Subskrybuj:
Posty (Atom)